poniedziałek, 26 maja 2014

Rowerem po Krajnie i Dolinie Chochołowskiej.

Runda wokół komina, a dwa dni później wokół krzyża.



 Krajeński pejzaż.





 Rodzinne strony mają swój urok.


Dwa dni później wybrałem się z rana na rundę wokół krzyża a dokładniej do Doliny Chochołoweskiej. 

Pogoda dopisała i te kolory!!!


 Jedząc Chochołowski Deser oglądam sobie Kominiarski Wierch.




 TREKking :)

 Wołowiec z Łopatą.



 Bobrowieckie Turnie.

Błękit, biel i zieleń. Aby dzień był w pełni udany pora pójść gdzieś z buta wieczorem.

 Padło na Rusinową. Lodowy jak na dłoni.

Murań.

 W kierunku Bielskich.



 Od Młynarza po MSW.

 Tak to można leżeć :)


środa, 14 maja 2014

Kasprowy - Kopa Kondracka - Giewont 10 V 2014.

Trasa Główną Granią Tatr w sobotnie popołudnie. Bez ciśnienia po 12 wjeżdżamy kolejką na Kasprowy. Podczas gdy w kierunku Beskidu panuje spory tłok, my idziemy w kierunku Czerwonych Wierchów celem dojścia do Kir. No to w drogę.

 Na Kasprowym wita nas Kościelec.

Na szczyt wjechaliśmy kolejką. Robimy więc rozgrzewkę. Na początek kilka podskoków.

 Potem trochę gimnastyki.

 I ruszamy granią w kierunku zachodnim.

Tymczasem większość ludu zmierza ku Beskidowi.




 Trochę niżej gromadzi się stado kozic.

 Przez chwile idziemy równolegle.




 Wypatrywanie niedźwiedzia.


 Pogoda robi się naprawdę piękna.


Na Kopie Kondrackiej.



 Gerlach zlewa się z Rysami. Obok MSW.

 Bystra z Błyszczem.

 Na Kopie robi się pusto.





 
 Jak to na Czerwonych mocny wiatr.

 Postanawiamy zmodyfikować dalszą trasę. Czerwone Wierchy muszą poczekać. Skusił nas Giewont.

 Na Kopie Kondrackiej.

 Wielka Turnia robi wrażenie.

 Schronisko na Hali Kondratowej.






 Krzyż coraz bliżej.


 To zdjęcie mówi wszystko :)



 Hala Mała Łąka i Siodło.

 Cel tuż tuż.

Widok z Giewontu ku zachodowi.

 Na Kopie przyszła kolejna zmiana.

 W kierunku Banikova.

 Długi Giewont.

 Na szczycie jesteśmy sami!!!

 Pod nami zielone Podhale.

 Krywań. Nasz kolejny cel.


Grań Hrubego.


 Rysy, Wysoka i Mięguszowiecki Wielki.

 Widok z Giewontu naprawdę był tego dnia wyśmienity.

 Pora schodzić do Kuźnic.


 Siodło.

 Ostatnie promienia słońca i teleportujemy się w niespełna 2 h do busa. 
Pizza w Czikago była ukoronowaniem wycieczki :D