Ostatni dzień wolnego. Ostatni dzień mega pogody. Zaczynam go o 3:23 w samochodzie 8)
Nie ma to jak po 5 godzinach jazdy zrobić sobie wycieczkę w nieznane Bieszczady.
Tarnica ukazuje się od razu. To lubie.
Kierunek czerwony szlak na Halicz.
Liści już nie ma. Jednak te Bieszczadzkie zbocza i tak mają klimat.
Po przeszło 7 kilometrach jest WC.
Jest moc i to spora.
Droga w końcu zamienia się w górską ścieżkę.
Robią się widoki.
Widać nawet Tatry gołym okiem.
Na smartfonowym zdjęciu trochę je widać.
Jest pięknie. Ile przestrzeni !!!
Kierunek wschód.
...
...
Chwila przerwy.
...
Tarnica cały czas widoczna.
Dalsza droga.
Tuż pod Haliczem.
W tle połonina Caryńska.
Na Haliczu dłuższa przerwa. Ktoś śpi na ławce. Ktoś podziwia widoki. I ktoś zaraz zje sobie coś dobrego. Nie ma wiatru. Można śmiało iść na samej cienkiej bluzie.
Na Tarnicy.
Na wschód.
Na zachód.
Na Tarnicy tłoczno. Mamy dziś 11 Listopada.
Do auta jest 1 h drogi.
Do następnego razu.