Bez ciśnienia ładujemy się o 10 w Dolinę Mięguszowiecką.
Pogoda sprzyja i bardzo szybko robi się widokowo.
Wysoka.
Z lewej pręży swoje zbocza Szatan.
Szatański jęzor.
Wejście do Dol. Hińczowej.
Grań Baszt to zupełnie inny świat.
Nasz cel pokazuje się po raz pierwszy. Koprowy Wierch najwyższy z prawej.
Na Przełęczy.
Mały Hińczowy Staw w szatańskim towarzystwie.
Widok ze szczytu jest wyśmienity.
W dole Wielki Hińczowy Staw.
Szpiglasowy Wierch a za nim Kozi Wierch z sąsiadującym towarzystwie.
Będąc ostatnio na szpiglasie zostawiłem tam swój znak rozpoznawczy.
Zadni Mnich.
Szpiglasowy Wierch.
Krzyżne z innej perspektywy.
Czerwone Wierchy.
W końcu jakieś towarzystwo:D
Słoń z dwoma garbami czyli Rysy.
Pomimo kontuzji Megi dała rade. Gratulacje!!!
Widok z wierchu jest naprawdę znakomity. Tu w kierunku zachodnim.
Kozi Wierch.
Pusta Dolinka.
MPpCh, Lodowy Szczyt i Łomnica.
Ten widok na długo zapadnie w pamięci.
W kierunku zejścia.
Ponownie Wysoka.
Jedna z niewielu Kozic.
Ostatnie promienie słońca
W dolinie wiatr się uspokoił i można było podziwiać lustrzane odbicia.
Po przeszło 3 godzinnym spokojnym zejściu, ładujemy się do auta i jedziemy na zupę czosnkową do Starej Mamy.
Co za dzień!!!
U mnie Koprowy Wierch wciąż do zdobycia :) Zawsze jak jestem w górach to marzę o gorącej zupie na zakończenie dnia :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że nie mówisz o gorącym kubku? : )
UsuńJeśli chodzi o Koprowy to zdjęcia mówią za siebie. Warto!!!
Mówię o zupie z prawdziwego zdarzenia :)
UsuńUwielbiam tą trasę i Koprowy! :) Warun trafił się Wam świetny :)
OdpowiedzUsuńWiedzieliśmy że ma być ładna i stabilna pogoda ale to co się stało to przerosło nasze najśmielsze oczekiwania : D
Usuń