Po niespełna dwóch godzinach dochodzimy do Morskiego Oka.
Gdzieniegdzie pojawia się słońce.
Zaczynamy podejście ceprostradą.
Momentami pogoda daje się we znaki.
Kiedy przebija się słońce robi się naprawdę przyjemnie.
Z prawej strony Mnich. W tle z chmur wyłaniają się Rysy.
Lepszej pogody tego dnia już nie było.
Na przełęczy jesteśmy w chmurze. Nie wiele widać po stronie Dolinki za Mnichem. W stronę piątki gęste mleko. W dodatku robi się nieprzyjemnie zimno. Wejście na Szpiglasowy Wierch przekładamy na inny raz.
Na przełęczy morale opada.
W oddali widać nieznane mi jeszcze słowackie Tatry Wysokie.
Na zakrętach ślisko :)
Przez chwile widać szczyt którego nie zdobyliśmy. Żegnając go wzrokiem postanawiamy tu jeszcze wrócić.
Mnich.