Po wielu wypadach w okoliczne Beskidy przyszedł czas na pierwsze w tym roku Tatry.
Padło na Czerwone Wierchy z racji dobrego i szybkiego dojazdu (1:45min)
Pogoda tego dnia dopisała. Było ciepło z lekkim wiatrem. Widokowo na Tatry pierwsza klasa.
Pod Ciemniakiem tradycyjne widoki.
W kierunku Bystrej.
Drugi raz jestem tu o podobnej porze dnia. Następnym razem wybiorę się w późne popołudnie kiedy słońce przejdzie na zachód.
Poszło by się granią aż do Świnicy jednak trzymam się planu i schodzę Kobylarzowym Żlebem.
O 9 słońce już dobrze grzeje. Rzut okiem na Giewont i szybka ewakuacja do Kiry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz