poniedziałek, 4 września 2017

Kiry - Czerwone Wierchy - Świnica 01. IX 2017r.

Kwadrans po 6 rano zaczynam wędrówkę z Kir.
Plan zakłada reset na Czerwonych Wierchach i powrót do Kir przez Giewont. 
No to w drogę.



Na razie cały czas w cieniu. I dobrze. Na niebie nie ma żadnej chmurki. 


 Innych turystów też nie widać. Jedynego człowieka spotkałem koło zamkniętej kasy godzinę temu.


 Fajna miejscówka.

  
  Od teraz cały czas w słońcu :)


 To lubię. 


 Starorobociański Wierch.

 Kominiarski. 

 Giewont dryfuje na morzu chmur.


 Konkretne stado.


W kierunku Banikova.
 W kierunku Tatr Wysokich. Idę szybko na Krzesanice, najwyższą z Czerwonych.

 Widoki dziś wymiatają. Robię dłuższy reset.

 Przez chwilę myślałem że TPN zamknął dziś szlaki, nie spotkałem na razie nikogo. 
Dopiero z Krzesanicy dostrzegam pierwsze sylwetki na Kopie Kondrackiej.




 Z racji młodej godziny postanawiam zmienić trochę trasę i udać się na Świnice :)


 Ostatnie chwilę pustych szlaków. Od Kopy ruch już normalny.




 Trzeba będzie kiedyś się wybrać. 

 Na Świnice docieram bez większych historii.Widoki rewelacyjne a ludzi na szlaku nawet nie tak dużo. 
 Szybka kawa i dwie kanapki z widokiem na Dolinę Pięciu Stawów.

 Kozi Wierch. W tle Lodowy Szczyt.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz